niedziela, 6 października 2013

Back to the city...

Jak w tytule. Po wielu miesiącach (dokładnie czternastu) udało mi się wrócic do Dużego Miasta. Odpadły mi codzienne dalekie dojazdy, doszły nowe obowiązki.

Ranek-odprawa. Kilka słów od Szefa i można iść do pracy. Wizyta w Oddziale, a potem do roboty- najpierw wypis.
Czyli muszę:
- znaleźć rozpoznanie, które będzie prawdą i do tego będzie miało dobre punkty.
- używając klawisza CRTL C i CTRL V powklejać wyniki badań mojego pacjenta z 4 różnych systemów (gdzie indziej morfologia i biochemia, gdzie indziej posiew, gdzie indziej serologia i jeszcze gdzie indziej wyniki badań obrazowych ), a do każdego musze osobno się zalogować
- przepisać wyniki konsultacji innych specjalistów
- wypełnić 3 różne formularze
- wydzwonić i umówić termin kontroli w ambulatorium
- napisać recepty
- napisać skierowania
- wypełnić druk ZUS ZLA
- wydrukować to cholerstwo w kilku egzemplarzach, zanieść do podpisu specjaliście, a potem Szefowi, a na koniec poskładać papierki wg określonej kolejności, zszyć i odłożyć w odpowiednie miejsce.
 Uff. Wypis zrobiony.  Mam kilka minut na wydanie papierologii pacjentowi i mogę zabrać się do przyjęcia.
Żeby przyjąć pacjenta muszę:
-wypełnić 3 formularze
- wypełnić skierowanie na badania z krwi na 4(!) różnych kartkach, wszędzie wpisując imię, nazwisko, pesel, nr historii choroby, nr księgi i kilak innych informacji
- zejść kilka pięter niżej do Poradni i wyciągnąć dokumentację ambulatoryjną pacjenta
- zbadać pacjenta podmiotowo i przedmiotowo
- napisać zlecenia na 2 formularzach, każde w osobnym okienku z datą i pieczątką
- napisać skierowania na każde badanie obrazowe
- napisać skierowania na każdą konsultację, a później wydzwonić i umówić termin z każdym planowanym specjalistą
- pobrać wycinek, zrobić punkcję, itd
Rzadko zdarza się, zę mam tylko jeden wypis i jedno przyjęcie. Najczęściej jest ich więcej.
W międzyczasie muszę sprawdzić wyniki badań moich leżących w Oddziale pacjentów, skonsultować się w sprawie ich dalszego losu i... czasem zrobić siku.

I nie mam nawet czasu zastanowić się nad tym, że mój czas z pacjentem to jakieś 15- 30 minut dziennie. W ciągu pozostałych 7 godzin jestem sekretarką medyczną.

A raz w tygodniu uczę moich studentów o tym, jak ważna jest rozmowa z pacjentem, czy, że badanie fizykalne nie może być po łebkach....