czwartek, 23 stycznia 2014

Biurwa

Na chwilę zostałam wysłana do gabinetu zabiegowego. To tu pani doktor specjalistka usuwa zmiany skórne podejrzane o bycie czerniakiem czy baziakiem, a ja robię papiery.
Oczywiście już na początku podpadłam- otóż popełniłam wielki i niewybaczalny błąd...

A) Może zaznaczyłam nie tą, co trzeba, zmianę do wycięcia?
B) Może bez empatii i taktu przekazałam pacjentowi informację, że usunięta zmiana jest  czerniakiem?
C) Może nie ustaliłam pacjetowi terminu kontroli?
D) Może nie zadbałam jak najlepiej potrafię o samopoczucie przerażonego człowieka?
E) Może nie ponumerowałam stron w dokumentacji?

Jedna odpowiedź jest prawidłowa.

No trafia mnie. 
Trafia mnie, że na odprawach toczą się dyskusje o punkty i procedury, a nie ma czasu omówić trudnych przypadków. Trafia mnie, że specjalista zwraca uwagę na to, czy rezydent wszędzie postawił odpowiednie pieczątki, a nie na to, czy umie pobrać wycinek. Trafia mnie, że rozpatrując jakieś badanie nie zastanawiamy się: czy ryzyko przewyższa spodziewane korzyści? tylko: jak to rozliczyć?
Trafia mnie, że cały system ma pacjenta tak głęboko, że trudno go tam dojrzeć....