piątek, 20 lipca 2012

Spełnienie marzenia???

Gabinet medycyny estetycznej. Na rynku od kilku lat. Renoma, pacjenci, zarobki. A w nim ja! Wreszcie mam gabinet, w  którym siedzę za biurkiem. Pacjenci czekając na wizytę u mnie, siedzą na skórzanej kanapie popijając kawę z dobrego ekspresu...

Stare, małe auto z twardym zawieszeniem. Nie ma miejsca na kubek na kawę. A kawa by się przydała. Szczególnie rano, kiedy wsiadam o 6 i jadę przez 1,5 godziny walcząc ze snem. A popołudniu przydałby się zimny napój, kiedy stoję w korku na rozgrzanej ulicy. Przez 2,5 godziny. I cały czas się zamartwiam, czy zdąże do gabinetu z kanapą...

Wygodne łóżko. W nim młoda kobieta z bezwględnym zakazem wstawania. Każdy niepotrzebny ruch może zagrozić jej wyczekanej ciąży. Dużo śpi, a kiedy nie śpi, to myśli. Myśli o swoim gabinecie, ktory stworzyła ogromnym wysiłkiem i wyrzeczeniem. W który wsadziła mnóstwo pracy i serca. Z ktorego żyje. W którym, za jej biurkiem, siada 3 razy w tygodniu inna lekarka i przyjmuje jej pacjentki ze skórzanej kanapy...

piątek, 13 lipca 2012

Wyleczymy...

Codziennie rano będzie Pani smarowała to miejsce kremem X, co najmniej przez minutę okrężnym ruchem. Potem trzeba umyć i nałożyć maść Y. Ona może brudzić ubranie, więc proszę przyklejać plasterek. W każdej wolnej chwili, trzeba plasterek odklejać, żeby zapewnić dopływ powietrza. W środku dnia trzeba powtórzyć smarowanie i masowanie kremem X, też przez minutę. Potem umyć. A wieczorem na sam środek zmiany nałożyć płyn Z i trzymać dwie godziny. Potem zmyć, nałożyć krem Q i można iśc spać. Jeśli będzie się Pani trzymała tych zasad, to za 3 do 6 miesięcy zmiana się znacznie zmiejszy, a  może nawet zniknie...

To oczywiście lekka ironia w kwestii zaleceń leczenia dermatologicnzego. Prawdą jest, że jest ono wyjątkowo niewygodne i upierdliwe. Czasem myślę, że niewykonalne dla osoby prowadzącej tzw normalne życie. Konkluzja- pacjent stosuje się do zaleceń wyjątkowo rzadko. Zmiana nie znika, ale pretensje można mieć tylko do siebie...

piątek, 6 lipca 2012

oczekiwanie

W nowej pracy ciągle towarzyszy mi jakiś wewnętrzny lęk. Takie niesprecyzwane uczucie, że za chwilę coś się wydarzy...
W pierwszy i drugi dzień biegałam z dyżurki na oddział jak kot z pęcherzem, aż pielęgniarki spytały
-Czemu Młoda Lekarko tak tu co chwilę zaglądasz?
- No, w razie jakbym była potrzebna
-W takim wypadku zadzwonimy, a poza tym wszystko zrobione, zlecenia wydane- nie jesteś tu nam potrzebna...

Teraz już wiem, że to uczucie, to poczucie winy, że nie zasuwam. Że jem śniadanie, że czytam książkę do dermatologii...W PRACY!

P.S. patrzę na te zmniany i...nie widze różnicy. Mam nadzieję, że to jak z USG- kiedyś zobaczę to, co widzą inni, bardziej doświadczeni koledzy.