Po kilku rozmowach z koleżankami przekonałam się, że to prawda.
Dziecko zapisać należy do żłobka na ROK wcześniej!!!
Co to oznacza w praktyce? Jeśli po porodzie urlopu macierzyńskiego i zaległego wypoczynkowego starczy ma na ok. 6 miesięcy, to zapisywaćdziecko to żłobka należy w 3 miesiącu ciąży!!! Oczywiśćie jest o trudne do wykonania, albowiem płodom nie przyznają PESELi, a to warunek nieodzowny.
Reasumując polityka prorodzinna państwa to poza becikowym:
Dziecko do żłobka najwcześniej w wieku 1 roku-> brak opłat za żłobek przez ten czas
Któreś z rodziców na wychowawczy na 6 miesięcy-> nie płaci podatków, rodzina ma mniej pieniędzy, kupuje mniej towarów-> państwo mniej zarabia na podatkach w ich cenach
Lub babcia niech już przejdzie na wcześniejszą emeryturę i się w nagrodę wnuczkiem zajmie-> zdrowa, energiczna 60 latka przechodzi na garnuszek państwa
Jakby nie było, ciągle mi się wydaje, że stworzenie większej ilości żłobków byłoby tańsze patrząc globalnie....
No i może osoby, które potrzebują 2 pensji i nie mają babć do opieki łątwiej decydowałyby się na dzieci....
A jak jest teraz- znam rodziny produkujące dzieci bez opamiętania, za każde jest becikowe. Dziecko następnie idzie do domu małego dziecka. Matka nie oddaje praw, bo przecież KOCHA to swoje 11-ste dziecko, a poza tym jest juz za chwilę w ciąży z następnym i na ma czasu na głupoty i łażenie po sądach.
sobota, 30 października 2010
niedziela, 24 października 2010
Mieć podejście
Zainspirowana komentarzami na blogu Abnegata przypomniałam sobie o mojej ulubionej sytuacji z pracy. Miało to miejsce czas jakiś temu.
Mały człowiek, lat 6, ma mieć usuwane znamię (lekarze określają jako łagodne, zalecają obserwację, ale mama stanowczo domaga się usunięcia). Zabieg, który u dorosłego odbyłby sie w znieczuleniu miejscowym, ale u dziecka nie da rady. Trzeba znieczulić ogólnie. Czyli wszystkie konsekwencje znieczulenia ogólnego.
(tu dygresja- jak człowieka znieczulają żeby spał, to nie ma "trochę", "lekko", "ino ino"- znieczulenie ogólne z takimi samymi możliwymi efektami jak "zwyczajne")
Przed zabiegiem dziecko dostało lekarstwo na odwagę- zadziałało świetnie, bo wcześniej dzieciak nawet na mnie nie spojrzał wtulony w pierś mamy, drący się "DAJ CYCA"!
Na mój pytający wzrok usłyszałam "no dziś mu nie dawałam, ale on w nocy jeszcze ssie, nie chce się odzwyczaić"
Po lekarstwie udało nam się nawiązać kontakt wzrokowy. Rozmawiamy sobie o tym, że na komputerze włączę mu ulubioną bajkę, przechodzimy do konkretów-który odcinek? Jest dobrze. Sam wchodzi na wózek, gotowy obejrzeć mój "Największy W Mieście Komputer" i.....
Mama w ryk...Nie płacz, nie szloch, ale RYK!!! I w te słowa- ale niech mi pani obieca, żo on nie umrze! Że on się nie obudzi i nie zobaczy jak go kroją!!! Że on do mnie wróci i że go nigdzie nie zabierzecie!!!
Chyba łatwo wyobrazić sobie reakcję dziecka....
Nasze zachowanie jako dorosłych ma naprawdę ogromny wpływ na dzieci.
Mały człowiek, lat 6, ma mieć usuwane znamię (lekarze określają jako łagodne, zalecają obserwację, ale mama stanowczo domaga się usunięcia). Zabieg, który u dorosłego odbyłby sie w znieczuleniu miejscowym, ale u dziecka nie da rady. Trzeba znieczulić ogólnie. Czyli wszystkie konsekwencje znieczulenia ogólnego.
(tu dygresja- jak człowieka znieczulają żeby spał, to nie ma "trochę", "lekko", "ino ino"- znieczulenie ogólne z takimi samymi możliwymi efektami jak "zwyczajne")
Przed zabiegiem dziecko dostało lekarstwo na odwagę- zadziałało świetnie, bo wcześniej dzieciak nawet na mnie nie spojrzał wtulony w pierś mamy, drący się "DAJ CYCA"!
Na mój pytający wzrok usłyszałam "no dziś mu nie dawałam, ale on w nocy jeszcze ssie, nie chce się odzwyczaić"
Po lekarstwie udało nam się nawiązać kontakt wzrokowy. Rozmawiamy sobie o tym, że na komputerze włączę mu ulubioną bajkę, przechodzimy do konkretów-który odcinek? Jest dobrze. Sam wchodzi na wózek, gotowy obejrzeć mój "Największy W Mieście Komputer" i.....
Mama w ryk...Nie płacz, nie szloch, ale RYK!!! I w te słowa- ale niech mi pani obieca, żo on nie umrze! Że on się nie obudzi i nie zobaczy jak go kroją!!! Że on do mnie wróci i że go nigdzie nie zabierzecie!!!
Chyba łatwo wyobrazić sobie reakcję dziecka....
Nasze zachowanie jako dorosłych ma naprawdę ogromny wpływ na dzieci.
sobota, 23 października 2010
Jak będziesz niegrzeczny...
Byłam kiedyś w sklepie nieopodal mojego szpitala. Tam mamusia ciągnąc za rękę syrenę w postaci 4-5cio latka mówiła mu:
- jak będziesz niegrzeczny, to zabiorą Cię do szpitala i pan doktor zrobi Ci zastrzyk!!!
Nie wytrzymałam. Podeszłam i spytałam- a co by było, gdyby on naprawdę zachorował? Czy umiałaby pani wyjaśnić za jakie to złe zachowanie ma mieć zastrzyk i zostać w szpitalu?
-To zupełnie co innego!
Tak to jest, że u nas lubi się straszyć szpitalem, policjantem itp. Brak wyobraźni czasem przeraża...
Nie wiem, kto to powiedział:
"Żeby adoptować dziecko trzeba przejśc kurs i ocenę psychologa. Żeby mieć własne wystarczy popęd seksualny i brak wyobraźni..."
- jak będziesz niegrzeczny, to zabiorą Cię do szpitala i pan doktor zrobi Ci zastrzyk!!!
Nie wytrzymałam. Podeszłam i spytałam- a co by było, gdyby on naprawdę zachorował? Czy umiałaby pani wyjaśnić za jakie to złe zachowanie ma mieć zastrzyk i zostać w szpitalu?
-To zupełnie co innego!
Tak to jest, że u nas lubi się straszyć szpitalem, policjantem itp. Brak wyobraźni czasem przeraża...
Nie wiem, kto to powiedział:
"Żeby adoptować dziecko trzeba przejśc kurs i ocenę psychologa. Żeby mieć własne wystarczy popęd seksualny i brak wyobraźni..."
piątek, 22 października 2010
Przewrażliwienie
Gdyby istniała gra- ile wad wrodzonych jest w stanie wymyślić kobieta w ciązy, która ostatnie kilka lat życia spędzila pracując w szpitalu dziecięcym? Wygrałabym.W cuglach.
Wczorajsze USG- po godzinie werdykt- wszystko jak najbardziej ok.
Na wszelki wypadek dziś zrobiłam test podwójny...
Żeby dopełnić obrazu mojej paranoi- w rodzinie bez wad, ja i Pan Mąż zdrowi jak ryby.
Cieszę się, że chwilowo nie chodzę do pracy. Poszłam raz- czekając w dyżurce posłuchałam historii noworodka bez mózgu. Poszlam drugi- na korytarzu spotkałam troje dzieci z rozszczepem podniebienia. Poszłam trzeci raz- zaczepiła mnie mama mojego "stałego" pacjenta z wodogłowiem opornym na wysiłki neurochirurgów...
Tak...Dobrze być w domu i złapać właściwą perspektywę!
Wczorajsze USG- po godzinie werdykt- wszystko jak najbardziej ok.
Na wszelki wypadek dziś zrobiłam test podwójny...
Żeby dopełnić obrazu mojej paranoi- w rodzinie bez wad, ja i Pan Mąż zdrowi jak ryby.
Cieszę się, że chwilowo nie chodzę do pracy. Poszłam raz- czekając w dyżurce posłuchałam historii noworodka bez mózgu. Poszlam drugi- na korytarzu spotkałam troje dzieci z rozszczepem podniebienia. Poszłam trzeci raz- zaczepiła mnie mama mojego "stałego" pacjenta z wodogłowiem opornym na wysiłki neurochirurgów...
Tak...Dobrze być w domu i złapać właściwą perspektywę!
Subskrybuj:
Posty (Atom)