wtorek, 4 października 2011

Powrót studentów część I

Jutro mam zajęcia z pierwszym rokiem obcych.Program czteroletni, więc najprawdopodobniej USA. Najczęściej są mili i na luzie. Nie zdążyli poznać jeszcze "naszych" realiów i do wielu spraw podchodzą z amerykańskim entuzjazmem. Nie wiedzą, że u nas rządzi "niedasizm" w unikalnym połączeniu z bufonadą. Czyli wierzą biedaki, że wszystko będzie jak w planie...
A tu niespodziewajka!
Tu jest NAJWAŻNIEJSZA uczelnia w kraju
Tu są NAJMĄDRZEJSI i NAJWAŻNIEJSI profesorowie na świecie
Tu są NAJBARDZIEJ ZAJĘTE panie w sekretariatach
Niech sobie nie myślą, że jak płacą te tysiące $$$, to będą inaczej traktowani. Że lepiej. Niech się dowiedzą, gdzie jest miejsce studenta na uczelni.
I gdy spotkam ich za 4 lata,to będą już całkiem inni ludzie.

Ale jutro....Jutro pewnie połowa grupy przyniesie kawę na zajęcia i będziemy szczerze rozmawiać o ich planach.

11 komentarzy:

jawron pisze...

On the other hand, nie widzę powodu dla którego z powodu płacenia tych tysięcy $$$ mieliby być inaczej traktowani :)

Z kolei o ile ja ich nie uczę, to z obserwacji wiem, że ich zachowanie też potrafi być nieco zbyt "amerykańskie" jak na polskie warunki w niekoniecznie dobry sposób.

Anonimowy pisze...

:) wielcy profesorowie .. hyhyh wszędzie to samo ;)

Pozdrawiam

Mama 2-mcz ;)

Młoda Lekarka pisze...

Jawron
Oczywiście, że nie powinni byćinaczej traktowani. A to dlatego, że polscy studenci powinni być traktowani równie dobrze. Na wielu uczelniach studenci traktowani są jak zło konieczne. Godzą się na nieobecnych wykładowców, na zajęcia w większych grupach itp., bo nie mają wyjścia. Obcy wyjście mają- gospodarka rynkowa- chcą miec to, za co zapłacili. Jestem w stanie zrozumieć rozgoryczenie oszukanego klienta. Choć oczywiście generalnie są bardzo zadowelni.Dziś na przykład okazało się, że połowa pojawiła się tu,bo jakiś starszy kolega polecił im naszą uczelnię. A to cieszy :)
W kwestii zachowania "amerykańskiego"- wszędzie można spotkać ludzi z brakiem taktu,czy wyczucia.

Mamo 2-mcz
Każdy profesor swój dorobek chwali :)

erjota pisze...

U mnie na AM jeden z lekarzy miał problem, bo wypuścił grupę inglisz diwiżyn z zajęć 5 min przed planowym końcem :/

a co do ich zachowania to też wiele pozostawia do życzenia :/

Anonimowy pisze...

A dlaczego ich studia mogą trwać 4 lata? robili coś z medycyną wcześniej?
wytłumacz proszę bo mnie to ciekawi.
Anika

Młoda Lekarka pisze...

erjota
inglisz diwiżyn- ładne :)
Ja jak robię niezaplanowaną przerwę, to czasem muszę "odpracować" zanim zakończymy ;)


Anika
Oni są po college'u, który daje im ogólne przygotowanie z przedmiotów science. Dlatego potem medycyna trwa tylko 4 lata, z naciskiem na typowo medyczne zagadnienia.

Anonimowy pisze...

Obawiam się, że zacząłem na tej samej uczelni, tylko "polski" tok...

jawron pisze...

@Młoda lekarka
Dokładnie o to mi chodziło :) Poza tym, przynajmniej w Lublinie są oni jednak traktowani nieco lepiej od studentów polskich - nie będę się rozpisywać, bo to temat na dłuższą rozprawkę. Warto jeszcze pamiętać, że o ile płacą 2-3 razy więcej niż studenci polscu niestacjonarni, to studia w Polsce są dla nich nieporównywalnie tańsze, niż np. w USA - promocyjna cena, promocyjne warunki ;)

Apropo "amerykańskości" - wcale nie takie rzadkie jest zamawianie przez nich taksówki, żeby pojechać do McDonalda :)

@Anonimowy
Nie byłbym pewien, z tego co wiem to parę uczelni sobie w ten sposób dorabia - chyba najbardziej jednak Lublin (American, Asian, Pacific, a nawet Norwegian diwiżyn :P). Wg słów JM Rektora stanowi to 20% budżetu uczelni, więc całkiem sporo...

Anonimowy pisze...

dzięki :)
Anika

vuze pisze...

Kiedy mijam tych obcokrajowców z uczelni med, to odnoszę dziwne wrażenie, że mimo wszystko oni cały czas się cieszą. Przed zajęciami, po zajęciach. I co najśmieszniejsze przechodząc obok nich nigdy,ale to NIGDy nie widziałam żadnego z książką w ręce. Czyżby tylko Polacy powtarzali przed kołami ?:P

Anonimowy pisze...

Dorzucę swoje 5 groszy;) U mnie na uczelni (przecudna "Uć") studenci anglojęzyczni wchodzą na blok popatrzeć na operacje (u nas część "zabiegowa" zajęć kończy się na parapecie przed salą operacyjną), dostają eleganckie kitle (my dostajemy papierowe szmatki przez które widać wzorek na majtkach), mają zajęcia w dwa razy mniejszych grupach, mają zajęcia w wyremontowanych salach itp. Można jeszcze dalej wymieniać... Ja się w takim razie pytam - what the hell?! Opisałam jak sytuacja wygląda u mnie. Może na innych AMach jest lepiej...

M.