niedziela, 22 listopada 2015

Po drugiej stronie

Uwaga!   Wpis edukacyjny


Proszę Pani...No jak tak można o siebie nie dbać...? No jak można...? Do ginekologa kobiety powinny chodzić co roku- to naprawdę ważne- wymądrzała się Młoda Lekarka do pacjentki z pokrzywką (jedną z przyczyn pokrzywki może być stan zapalny w obrębie narządów miednicy).

I kiedy wróciła do dyżurki postanowiła sprawdzić kiedy ona ostatnio była.

Zadzwoniła, zapytała.
I umówiła się na wizytę,  bo okazało się, że właśnie minął rok.

Tak szybko???? Kiedy to się stało????

A Ty, czytelniczko tego bloga, kiedy byłaś u swojego "gina"?


wtorek, 21 lipca 2015

Hipokryzja

Proszę Państwa
Było mi bardzo miło uczyć Was jak powinien wyglądać kontakt z pacjentem.

A teraz zapraszam do gabinetu poradni specjalistycznej:

Gdzie NFZ przewiduje 15 minut na pacjenta.
Gdzie pacjent czeka na wizytę 8 miesięcy(!)
Gdzie codziennie pojawia się kilku pacjentów ze skierowaniem z dopiskiem "pilne".
Gdzie codziennie pojawia się kilku pacjentów tej poradni "bo im się pogorszyło, a termin mają za miesiąc/dwa"
Gdzie codziennie odbieram kilka telefonów "dzwonię z sekretariatu prezesa/naczelnika/profesora X- ma on ogromną prośbę- chodzi o jego matkę/babkę/kochankę/dziecko kochanki/psa sąsiadki"


No i czasem, ale tylko czasem, są takie momenty kiedy....

Ja- W czym mogę pomóc?
Pacjentka-Chodzi o pieprzyki. Czytałam ostatnio w gazecie, że trzeba je kontrolować, więc jestem
Ja- Oczywiście, jeśli Panią coś niepokoi. Zbadam dermatoskopem. Proszę się rozebrać.
Pacjentka rozbiera się....

Moim oczom ukazuje się jakieś 300-400 znamion barwnikowych

Ja-osuwając się z powrotem na krzesło- O NIE!!!!!!

Profesjonalizm Młodej Lekarki....
.....w wersji sponsorowanej przez NFZ







piątek, 20 lutego 2015

Kolejki

Wyobraźcie sobie supermarket przed świętami.
Niewyobrażalne ilości klientów. Jak co roku w tym okresie.
Każdy z nich przyszedł tu z jakiegoś ważnego dla niego powodu. Jeden musi zrobić całościowe zakupy dla rodziny, inny szuka prezentu dla wujka, a jeszcze inny, z obłędem w oczach, biegnie po jajka, bo właśnie się skończyły. Każdy z nich w pewnym momencie chce zapłacić i wrócić do domu.

Niestety czynna jest tylko jedna kasa. Ogonek ciągnie się więc kolejno przez dział warzyw, kasz, słodyczy, zabawek i napojów. Wszyscy zdenerwowani. Każdy chciałby już wyjść.
Ktoś w końcu chwyta za telefon i dzwoni do kuzyna z telewizji. To przecież gruba przesada- żeby taki znany i dobry market nie przewidział wzmożonego ruchu w tym okresie? Ktoś inny dzwoni do pani z lokalnej gazety i powoli na miejsce zjeżdżają się reporterzy. Kierownik sklepu, zaalarmowany przez ochroniarza, wychodzi do ludzi i przed kamery.
"Rozumiem wzburzenie moich klientów"- mówi- "mają oni niezbywalne prawo być obsłużeni na najwyższym poziomie, a ta kasjerka jest niewydolna. Zapomniała już, co przyrzekała przy przyjęciu do pracy i uporczywie odmawia pracy w nadgodzinach. Sprawy tak nie zostawię i znajdę jakieś rozwiązanie"
Tłum klientów wiwatuje.
Kasjerka nie wie, co się dzieje, bo uwija się jak w ukropie i pilnuje, żeby każdemu klientowi wypełnić karę stałego klienta, ankietę satysfakcji i formularz oczekiwań. W końcu codziennie jest z tego rozliczana.

W czasie, kiedy z bura dyrekcji dochodzą odgłosy intensywnej pracy umysłowej, umęczeni klienci widza rzecz nieprawdopodobną. Kasjerka w pewnym momencie wstaje, zamyka kasę i próbuje wyjść!!!!
Pierwszy w kolejce klient łapie ją za służbowy uniform i głośno domaga się wyjaśnień. Do rozgorączkowanego tłumu dociera tylko, ...koniec pracy...do innego marketu....płacą...

Nie usłyszeli,że za nadwykonania, tfu... za nadgodziny, jej nie tylko -nie płacą, ale jeszcze wlepiają karę. Że w innym markecie nie musi obsługiwać 2,7 klienta na minutę i że lepiej płacą. Wiedzą jedno: kasjerka przoduje w tabeli zarobków gazety "Hiperekstrasuper" i widziano ją w nowej kurtce.

Zdenerwowanie klientów rośnie. Pod biurem dyrektora kręci się coraz więcej niezadowolonych osób. Reporterzy gorączkowo dzwonią do swoich redakcji. Wszystko wskazuje na to, że będzie "headline' do wieczornych programów.
Z nieprawdopodobnym wyczuciem chwili, przed wzburzonym tłumem staje dyrektor.
" Przynoszę Wam, moi klienci cudowne rozwiązanie. Myślałem nad nim całe 4 minuty i oto co  uleczy tą sytuację..."
Klienci, reporterzy i nawet ochroniarz, wpatrują się w dyrektora. Tylko błyski fleszy zakłócają ten moment.
" Oto karta klienta pierwszej potrzeby. Taką kartę otrzyma każdy, kto ma naprawdę ważne zakupy. Dzięki niej ominie kolejkę i szybko wróci do domu. Na tą okoliczność dział marketingu przygotował dla Państwa reklamy telewizyjne i stronę www"

Tłum wiwatuje. Radość zdaje się być zaraźliwa. Nawet pracownicy prasy, z natury podejrzliwi, dają się unieść zbiorowej fali radości. Kilku z nich dopytuje jednak- ale kto będzie rozdawał te karty? Kto to będzie oceniał ważność zakupów?
Dyrektor jest jednak odpowiednim człowiekiem na odpowiednim miejscu. Wszystko ma już przemyślane.
"Otóż, proszę Państwa, po karty należy udać się do pracownika ochrony, który oceniając wyładowanie wózka, dokona takiej oceny. Oczywiście pracownika wyposażyłem w odpowiednie narzędzie- papier milimetrowy".

Klienci przekonani, że to właśnie ich zakupy są naprawdę ważne, zaczynają ustawiać się w kolejce do ochroniarza. Ten niemrawo zabiera się do pracy i mierzy, mierzy, mierzy....

Kolejka do kasy sięga już tylko do słodyczy.

"Sukces" to słowo odmieniane przez wszystkie przypadki w wydaniach wieczornych newsów. Ilustrowane słowami pani prezes: "Jestem dumna z dyrektora. Poradził sobie z tą ciężką sytuacją i to w takiej trudnej sytuacji, w jakiej postawiła go ta nieudolna, pazerna kasjerka. Chcę go publicznie pochwalić za kawał dobrej roboty".
Dyrektor, skromie dziękując, dodaje jeszcze, że sukces jest wymierzalny-w ciągu ostatniej godziny wydano 146 kart. Ci klienci nie będą musieli czekać! Jeszcze dziś wrócą do swych domów, do płaczących dziatek, i będą mogli cieszyć się przygotowaniami do świąt"

A tymczasem w supermarkecie:
Nie zmieniła się liczba klientów. Nadal czynna jest tylko jedna kasa.

O ile naprawdę skróciła się kolejka?

czwartek, 29 stycznia 2015

Nie zaśmiecajcie

Tytuł to apel
Apel do przedstawicieli handlowych. Repów znaczy.

W dermatologii jest ich o niebo więcej niż w anestezjologii (co jest dość oczywiste). Poza lekami mamy też przedstawicieli od dermokosmetyków i tych od  niewiadomoczego.
Ci od leków są w porządku- przynajmniej dzięki nim, dowiaduję się jakie leki weszły/wyszły z refundacji. Jakie są ceny i dostępne gramatury. A pisać będę i tak tylko to, co uważam za skuteczne.

Żeby tylko nie przynosili takiej tony śmieciowych ulotek, które nawet do makulatury się nie nadają, bo błyszczące/pachnące/ powyginane/ posklejane etc. Ludzie  w działach odpowiadających za nowe ulotki  chyba z rozumem się mijają i tworzą i tworzą i tworzą...

Ci od dermokosmetyków to ulubieni- bo mają próbki. Tym sposobem smaruję sobie pięty maścią dla atopików, a paznokcie kremem dla łuszczyków i wiem. Wiem, jak który pachnie, jak się rozsmarowuje, jak się wchłania, jaką ma konstsystencję itd. I polecam z doświadczenia.
Dla przedstawicieli to jednak ryzko- jak się okaże, że badziew, to ostrzegam.

Żeby tylko nie przynosili takiej tony śmieciowych ulotek, które nawet do makulatury się nie nadają, bo błyszczące/pachnące/ powyginane/ posklejane etc. Ludzie  w działach odpowiadających za nowe ulotki chyba z rozumem się mijają i tworzą i tworzą i tworzą......

Ci od niewiadomoczego (czyli suplementów)- pojawiają się jak komety i równie szybko znikają. Nie wiem, nie znam, nie obchodzi mnie co tam reklamują. Suplementów nie uznaję.

Żeby tylko nie przynosili takiej tony śmieciowych ulotek, które nawet do makulatury się nie nadają, bo błyszczące/pachnące/ powyginane/ posklejane etc. Ludzie  w działach odpowiadających za nowe ulotki chyba z rozumem się mijają i tworzą i tworzą i tworzą......

A teraz jeszcze mi na bloga wleźli!!!
Od jakiegoś czasu w komentarzach pojawiają się wyjątkowo przemyślane hasła typu "co za ciekawy wpis" albo "ludzie są różni", a  po kliknięciu autora, przekierowanie na stronę produkującą leki bez recepty. Usuwam, ale i tak przyłażą...

Ciekawe, czy pod tym wpisem też coś zostawią...