czwartek, 29 września 2011

Koszmary

Rozmawiałam z Szefem. Będę musiała wrócić do pracy (domyślałam się, że kiedyś to nastąpi, ale nie, że aż tak szybko). Zrobiło to na mnie tak duże wrażenie, że wpłynęło nawet na sny.

Wchodzę na salę. Na stole już leży jakieś dziecko. Podchodzę do aparatu, ale dziwny jakiś. Nie wiem gdzie odkręcić tlen. Pytająco patrzę na pielęgniarkę.
-To nowe aparaty Młoda Lekarko. Superhiperwypasione.Tlen jest tu, a sevo tu.
Uff, już wiem.To chyba możemy zaczynać.
-Proszę podać....hm...hm...
-Tiopental?-usłużnie zgaduje pielęgniarka
-Tak! Właśnie to!
-Ile?
-Uhm...hm...NIE WIEM!!! Nie umiem!Chcę do domu!!!
Wybiegam z sali i gubię się w plątaninie korytarzy nowego bloku operacyjnego...

Gdyby nie Nowy, i jego zwyczaj budzenia mnie co 2 godziny, to pewnie do tej pory bym biegała, szukając wyjścia...

3 komentarze:

Anonimowy pisze...

współczuje.. ja mam drugie i obecnie na sama mysl o powrocie do pracy ... nieeee :) współczuję i łączę sie w bólu
Mama 2 m-czniaka :)

Matka córek pisze...
Ten komentarz został usunięty przez autora.
Anonimowy pisze...

Gratuluje nowego bloku operacyjnego - czytałam, że olbrzymi. Życze miłej pracy na nim i "grzecznych" pacjentów. A rozstania z "małym" współczuje, to będzie cieżkie ale kiedyś musi to nastąpić. Pozdrawiam i trzymam kciuki.
Anika