Zawsze lubiłam czytać książki. Zawsze, to znaczy od drugiej klasy podstawówki, kiedy to przeczytałam "Przygody Filonka Bezogonka". Potem już niec nie było jak dawniej. Czytałam wszystko, co wpadłlo mi w ręce. Przeczytałam większość zbiorów biblioteki szkolnej (podstawówki), przeczytałam wszystko, co było w domu. Na prezenty żądałam książek i z książkami najbardziej lubiłam spędzać czas. W liceum przeczytałam wszystkie lektury obowiązkowe i te nad. Czytałam ambitne ksiązki polecane mi przez polonistkę. A potem nadeszły studia...
Okazało się, że ciągle coś czytam. Niestety najczęściej podręczniki. Byłam ciągle zmęczona i do tego nie miałam nikogo, kto podpowiadałby mi co warto czytać ( i czasem tłumaczył, co autor miał na myśli). Wtedy to zwróciłam się w stronę fantastyki. Jakież to było ukojenie zagłębić się w zmyślnie skonstruowany świat pełen ciekawych istot. Jakie miłe było to, że nie musiałam się zastanawiać co autor miał na myśli, tylko płynęłam z przygodami bohaterów. Ale...od tamtej pory towarzyszy mi wstyd. Taki delikatny. Ujawnia się, kiedy rozmawiam z kimś, kto w moim mniemaniu jest ode mnie dużo bardziej oczytany (mądrzejszy). Wtedy na pytanie "coś ciekawego ostatnio czytałaś?" wolę odpowiedzieć, że nic, niż przyznać się, że właśnie pochłaniam "grę o tron". Dlaczego tak jest? Nie wiem. Może dlatego, że mam poczucie, że to "gorszy" typ literatury? Ale wiem jedno- nie sprawia, że czuję sie źle. A bardzo często zdarza się tak, że czytam coś, czym zachwycają się krytycy i czuję się głupia. Bo po prostu nie rozumiem albo mnie nudzi.
Okazało się, że ciągle coś czytam. Niestety najczęściej podręczniki. Byłam ciągle zmęczona i do tego nie miałam nikogo, kto podpowiadałby mi co warto czytać ( i czasem tłumaczył, co autor miał na myśli). Wtedy to zwróciłam się w stronę fantastyki. Jakież to było ukojenie zagłębić się w zmyślnie skonstruowany świat pełen ciekawych istot. Jakie miłe było to, że nie musiałam się zastanawiać co autor miał na myśli, tylko płynęłam z przygodami bohaterów. Ale...od tamtej pory towarzyszy mi wstyd. Taki delikatny. Ujawnia się, kiedy rozmawiam z kimś, kto w moim mniemaniu jest ode mnie dużo bardziej oczytany (mądrzejszy). Wtedy na pytanie "coś ciekawego ostatnio czytałaś?" wolę odpowiedzieć, że nic, niż przyznać się, że właśnie pochłaniam "grę o tron". Dlaczego tak jest? Nie wiem. Może dlatego, że mam poczucie, że to "gorszy" typ literatury? Ale wiem jedno- nie sprawia, że czuję sie źle. A bardzo często zdarza się tak, że czytam coś, czym zachwycają się krytycy i czuję się głupia. Bo po prostu nie rozumiem albo mnie nudzi.
9 komentarzy:
Moja edukacja lekarska jest póki co "w trakcie";) Zawsze jak zbliżają się wakacje i sesja mówię sobie, że nadrobię zaległości lekturowe i... nic z tego nie wychodzi. Jak już odpocznę od widoku tekstu drukowanego i jestem gotowa na literackie podboje to przychodzi październik i tak koło się zamyka;)
PS Bardzo fajny blog, ostatnimi czasy śledzę regularnie:) Pozdrawiam i gratuluję Potomka!:D
M.
Gra o tron nest mniam :)
A tym bardziej tajemnicza, ze katuje w lenglidzu...
Odnosnie krytykow: bardzo sobie cenie ich zdanie i namietnie chodze na wszystkie filmy ktorych nie polecaja ;)
M.
Dziękuję. Ja też miałam zawsze ambitne plany wakacyjne z któryvh nic nie wychodziło:)
Abi
Szacun!!! czytam po polskiemu, ale serial oglądam w języku lengłidż... zawsze to coś, pocieszam się :)
Każdy czyta to co mu pasuje i co mu się podoba. Rozumiem co miałaś na myśli mówiąc o fantastyce... Czasami ludzie właśnie tak reagują. Fantastyka? To przecież dla dzieci jest. Pamiętam jak mnie polonista ganiła że czytam fantastyke zamiast lektur w liceum :)Jeżeli chodzi o gre o tron to jak na razie nie czytałem książki lepszej od niej. Cała saga jest po prostu boska. Tyle wątków i intryg... Po prostu miodzio :)
Świetne są też paradokumentalne eseje socjologiczne brytyjskiego autora Terry'ego Pratchett'a ;)
Krytycy, jak nazwa wskazuje, istnieją aby można było ich krytykować.
Nawet wliczając kolegów i gry komputerowe, nic nie odrzuca od książek tak skutecznie jak lektury obowiązkowe, które mozolnie tłucze się przez przez 6 lat podstawówki, następnie 3 lata bimbazjum gimnazjum, 3 lata liceum... razem 12. Do szkoły idziemy mając 6-7. Czyli przez 2/3 życia jesteśmy uczeni, że książki są jak papier toaletowy (długie, szare i do dupy - przepraszam za odgrzewanie starego jak świat dowcipu).
Tymszasem wnoszę o usunięcie z listy lektur Dywizjonu 303, Bajek Robotów i kilku innych perełek, które zwyczajnie tracą potencjalnych czytelników przez samo przypisanie do tego zestawu ;)
Pozdr, S-x
Gra o tron jest super :D I nie ma co się wstydzić :)
A z nieco innych książek to polecałbym trzy powieści Simona Becketa. Takie medyczno-kryminalne. Pierwsza część ma tytuł "Chemia śmierci" i pochłonąłem ją w dwie noce :P
Pozdrawiam znak lektury książki FANTASTYCZNEJ ;)
Nie na darmo mówi się, że o gustach się nie dyskutuje :) jedni lubią romanse, inni fantastykę, a inni poważne dzieła.
Mam jednak wrażenie, że potężna część takich czytelników "mądrych książek" nie za bardzo wie, o co w nich chodzi, a czyta je dla szpanu. Natomiast krytycy- daj spokój, niejeden z nich zachwyca się w domu książką, którą musiał źle zrecenzować, bo mu za to zapłacili.
Nie ma się co wstydzić fantastyki. "Gry o tron" wprawdzie nie czytałam, ale Pratchett'a jak najbardziej- jak lubisz absurdalne poczucie humoru, polecam:) świetna jest jeszcze "Księga bez tytułu", na każdej stronie coś się dzieje :D książki mają nas bawić, przenosić do innego świata. Jak chcesz się pouczyć, kup sobie "Anestezjologię" ;)
no właśnie,doktorbezstetoskopu ma rację,nie wiem dlaczego wstydzisz się,że czytasz 'grę o tron'ja sama też wolę fantastykę od mądrych książek i mowię wszystkim o tym śmiało ;)
Prześlij komentarz