środa, 10 listopada 2010

Waldek

Remont w naszych warunkach. Byłam ostatnio w dyżurce u siebie w szpitalu, celem dręczenia kolegów widokiem mojej obijającej się osoby. Akurat trafiłam na przeprowadzkę. Do dyżurki weszło pięciu panów
-my po stół
Grzecznie odpowiedzieliśmy:
-bardzo prosimy, tam stoi
Oni:
-ale nogi ma- z wyraźnym zaskoczeniem w głosach
-no...jak to stół- my też zaskoczeni ich zaskoczeniem
-to trza czekać
-na co?
-na Waldka, on ma imbus
Czekaliśmy 20 minut. Wspomniany Waldek pojawił się i zaczął odkręcać nogi. Koledzy patrzyli, ale wydedukowałam, że pewnie tylko Waldek ma odkręcanie nóg wpisane w zakres obowiązków.
Kiedy skończył, każdy z czterech panów chwycił po nodze, piąty wziął blat, a pan Waldek nióśł imbus, bo nic dla niego nie zostało. Rozjrzałam się po dyżurce i pytam:
-czy oni mają dziś wszystko wynieść?
-no tak szafki, szafeczki, krzesła, wersalkę...wszystko
-to czemu oni w sześciu jeden stół niosą?
-poczekaj, zobaczysz....

Po jakimś czasie panowie wrócili
-my po szafkę
-bardzo proszę, tam stoi
-ooo szuflady ma...musimy poczekać...
-na Waldka!
-skąd pani wie???

1 komentarz:

Kliniczny pisze...

W Szwecji osobny Pan zakłada kable do prądu, osobny podłącza lampę albo komputer, ale w pięciu to jednego stołu nie wynoszą. :)