poniedziałek, 24 lutego 2014

Muzyka narządowa

Miałam niedawno przyjemność egzaminować studentów wydziału lekarskiego.
Przypadło mi w udziale sprawdzanie ich znajomości badania tarczycy. Byłam pod ogromnym wrażeniem ilości miejsc, w których ten organ może się znajdować....
Drugą rzeczą która zrobiła na mnie wrażenie, była niezmierna konsekwencja w "osłuchiwaniu tarczycy". Wielu studentów w pewnym momencie przykładało słuchawkę do miejsca, gdzie  (w ich przekonaniu) miał znajdować się ten, jakże tajemniczy, organ i mówiła "a teraz osłucham tarczycę".  W pewnym momencie nie wytrzymałam i spytałam jedną miłą panią
- A proszę mi powiedzieć, co mianowicie spodziewa się Pani usłyszeć? (naprawde byłam ciekawa, jakie dźwięki wydają narządy miąższowe...)
-No takie...tak jakby....CHROBOTANIE!!!
-Chrobotanie....A ma Pani może pomysł, czym ono może być spowodowane?
-...No jak się przełyka, to cząsteczki pokarmu się przemieszczają i chroboczą o ściany tarczycy......

Ręce opadły mi prawie tak bardzo jak koleżance, którą student oskarżył o nieuczciwą ocenę.
Nie zaliczyła mu badania wątroby, a on przecież WSZYSTKO zrobił prawidłowo, zgodnie z wszelkimi zasadami!
Nie przeszkadzało mu zupełnie, że badał brzuch pacjenta po lewej stronie....

Wnioski
1. Nie da się tą samą liczbą asystentów mieć podwójnej ilości zajęć i nie obniżyć poziomu (z tego miejsca serdeczne gratulacje dla Ministra za pomysł skrócenia czasu studiów, co zawocowało podwójnym rocznikiem)
2. Nie jest dobrze egzaminować, kiedy nie miało się zajęć- jak opowiadają głupoty studenci, których ja uczyłam, pretensję mogę mieć tylko do siebie
3. Uważać przy przełykaniu- chrobocząca tarczyca może przeszkadzać domownikom...

44 komentarze:

gospodyni pisze...

Chrobotanie tarczycy jest niepokojące ;) Aż strach podjadać wieczorem - wszyscy domownicy usłyszą :) A swoją drogą nas też uczono osłuchiwać tarczycę (inna kwestia, że nigdy mi się nie udało wysłuchać nic ciekawego) - podobno jak są wole nadczynne to powinien być słyszalny nad tarczycą szmer wynikający ze zwiększonego przepływu :)

mariusz pisze...

Nie jestem lekarzem, tylko prawnikiem. Ale przyznam, że ta opowieść o indolencji anatomicznej jest przerażająca. Niestety, zdarzało mi sie spotykać lekarzy, którzy w tej materii byli niewiele lepsi od Pani studentów...
PS. Gratuluję świetnego bloga. Szkoda tylko, że tak rzadko Pani pisze.

Heretyczka;] pisze...

myślę że tarczyca sama powie osłuchującemu "jestem chora.. ten japoniec hamiszoto się mnie uczepił!" ;)

Unknown pisze...

Jestem pielęgniarką, przeraża mnie fakt nie przygotowania do pracy z pacjentem u stażystów,oni nie dość że nie obserwują chorych i nie wyciągają wniosków z obserwacji to mają duże braki w wiedzy, niestety ale taka jest prawda, ostatnio stażystka została na wizycie zapytana o zaburzenia rytmu serca ponieważ jesteśmy na sali intensywnego nadzoru internistycznego mamy monitory i patrzymy chcąc nie chcąc ona nie potrafiła odpowiedzieć na pytanie tak zdenerwowała szefa że przestał ją pytać ze by wstydu zaoszczędzić, nie wiem z czego to wynika z faktu większej dostępności studiowania dla dzieci bogatych ambitnych rodziców? najgorsze jest to że to oni kiedyś będą nas leczyć...

Kaczka pisze...

Obysmy w takim razie raczej zdrowi byli!

Ale jak to? Skrocone? Do ilu?!

Anonimowy pisze...

Studia medyczne trwają teraz 5 lat. Ostatni rok to rok stażu podyplomowego. Tak oto jaśnie panujący nam Minister walczy o większą ilość lekarzy w naszym kraju....

Osłuchujemy naczynia tarczycowe, a nie samą tarczycę :)

Delower pisze...

Drodzy medycy, nie powielajcie mitów. Studia nadal trwają 6 lat i nic się w tej materii nie zmieniło. Owszem, studenci idący nowym trybem nie będą mieli stażu podyplomowego. Ale nie prawdą też jest, że będą mieli staż na 6 roku. To nadal będzie kolejny rok studiów.
W ustawie jest tylko m.in. że zajęcia na 6 roku mają się odbywać w grupach maksymalnie 3 osobowych. I bloki są zbliżone, ale nie takie same jak te na stażu.

Co do osłuchiwania, to przy nadczynności też Nam o tym mówili.

A co do poziomu studentów, to zgadzam się, ale niestety nauczyciele akademiccy też muszą się uderzyć we własne piersi. Jeżeli większość zajęć jest na zasadzie "zbierzcie wywiad, później pogadamy", to od kogo mamy się uczyć?
Ja badania przedmiotowego uczyłem się na pacjencie z książką w ręku, asystenta przy mnie nie było.

pinka pisze...

Studia do tego roku przedstawiają się w systemie 5+1, od przyszłego ponownie powrócą do normalnego trybu 6+1, gdyż nowa operacja "sukces" ministerstwa, się nie powiodła...

Anonimowy pisze...

W ten oto sposób skrócimy długość życia emeryta, a nadwyżki przekażemy np. biednym Grekom.

Unknown pisze...

Ja egzaminuję tych samych zapewne studentów z mikrobiologii. Zawsze obiecuję sobie wynotowywać nazwiska żeby za 10 lat wiedzieć gdzie się nie leczyć ;-)
A podwójny rocznik lekarskiego mamy jeszcze wzbogacony w tym roku weterynarią...

Anonimowy pisze...

Też mam styczność ze stażystami i niestety z roku na rok spada ich poziom wiedzy i kultury a wzrasta chamstwa i cwaniactwa. Oczywiście trafiają się egzemplarze kulturalne i ze sporą wiedzą. Pacjenta (szczególnie psychiatrycznego) boją się lub brzydzą. I co drugi chce być kardiochirurgiem :)

Anonimowy pisze...

no tak, nie ma to jak rezydentka która już nie pamięta jak to było na studiach chociaż skończyła je parę lat temu;) p.s. nie wierze że ktoś nie wiedziała gdzie jest wątroba, myślę że cały wpis jest mocno przerysowany. pozdrawiam :)

Anonimowy pisze...

Pani zapewne była świetnie przygotowana do pracy po skończeniu studiów... ciekawe z czego to wynika, bo zapewne nie z tego, iż banda nieudaczników poszła na medycynę. Szkoda, że nauczyciele akademiccy nie przykładają sie do tego, co do nich należy, bo mnie przez 6 lat studiów nikt nie pokazał jak zbadać chorego, za to słuchać prelekcji żywcem przepisanych z książek umiem idealnie...

Anonimowy pisze...

Jeżeli wszystko to co przedstawiasz jest w 100% prawdą, to jest to przykre, że do tej pory tacy studenci są. W przeciwnym wypadku, jest to przykre, że pisząc takie niestworzone historie, robisz studentom medycyny opinie u ludzi nie związanych z medycyną, bo tacy pewnie wezmą to na serio i będą biadolić rodzinom jacy to lekarze niedouczeni.

Dla niemedycznych i dla autorki: TAK, Tarczycę można osłuchiwać w krążeniu hiperkinetycznym związanym z nadczynnością tarczycy, słychać wtedy szmer zwiększonego przepływu przez narząd. Wystarczy otworzyć podręcznik do badania przedmiotowego.

Anonimowy pisze...

"Zapomniał wół, jak cielęciem był".

Widzę, że uważa się Pani za świetnie wyedukowaną ("hahaha, osłuchiwanie tarczycy! No świetny żart"). Czy Pani na studiach nie zdarzały się pomyłki? Nie zdarzało się niedouczenie albo po prostu nie trafiła Pani nigdy na prowadzącego, który totalnie olał swoja funkcję i nie przekazał pewnych elementarnych rzeczy? Na pewno myślenie, że za Pani czasów poziom był wyższy w pewien sposób Panią dowartościowuje. Mnie natomiast wydaje się śmieszne, że taki osąd wydaje osoba, która dopiero co skończyła studia.

Nie mówię tu o znajomości totalnych podstaw, a położenie narządów jest podstawą, ale nie wierzę, po prostu nie wierzę, że poziom wiedzy obecnych studentów jest tak porażający, że po paru latach studiowania nie wiedzą, gdzie jest tarczyca. Jestem na trzecim roku i proszę mi wierzyć, że nie znam nikogo bez tak elementarnej wiedzy. Mało prawdopodobne wydaje mi się, że trafiła Pani (jak wynika z tej przerysowanej opowieści) na niemalże całą grupę takich ludzi. Bo owszem- mamy na tych studiach cwaniaczków, mamy totalnych leni, ale nie znajdzie Pani takich idiotów (a już na pewno nie kilku w jednej grupie). Po prostu nie dotrwaliby, bo niemożliwe jest, aby człowiek choćby średniej inteligencji, po wielokrotnych powtórkach nie pamiętał gdzie leży tarczyca, czy wątroba.

Anonimowy pisze...

a potem się dziwimy spadkiem zaufania do lekarzy...

>lekarka>

Młoda Lekarka pisze...

Oj się narobiło...
Po pierwsze pragnę wyjaśnić, że lekarze nie są nadludźmi i pielęgnowanie wizerunku zawsze genialnych, zawsze pracowitych i zawsze uczciwych herosów, by gawiedź utrzymać w tym przekonaniu, to rola Izb Lekarskiach, a nie tego bloga. Student medycyny też człowiek.
Po drugie: przejrzałam kilka podręczników i wszędzie opisane jest, że osłuchując szukamy szmeru naczyniowego- czyli osłuchujemy naczynia tarczycy. A pytanie studentki miało na celu sprawdzenie, czy wie co robi. Bo jeśli ktoś wykonuje magiczne ruchy nad pacjentem, to muszą one mieć jakąs podstawę. Chyba, że jest szamanem, albo uzdrowicielem (ale nawet oni mają jakieś teorie po co coś robią)
Po trzecie- dokładnie 11 osób nie znalazło tarczycy. Na prawie dwieście.
Po czwarte: ja sama nigdy nie byłam orłem ani sokołem (o czym już kilkakrotnie wspominałam)i zapewne moje odpowiedzi też czasem krążyły wśród aststentów jako dowcipy (myślę, że szczególnej radości dostarczyć mogła moja odpowiedź z histologii dotycząca śledziony- 2 kartki A4 bez ani jednego sensownego zdania lub egzamin z radiologii, gdzie bredziłam jak potłuczona nie dając profesorowi najmniejszej szansy przepuszczenia mnie). I nie pisze, że za moich czasów było lepiej z poziomem wiedzy.
I jakoś wyrośliśmy :) I część z nas jest nawet dobrymi lekarzami :) A druga część się stara :)
A jeden kolega założył firmę i zamiast leczyć, teraz karmi ludzi (co jest dla nich niewątpliwie lepsza opcją :))
Spadek zaufania do lekarzy nie jest związany z postami na blogu,a z tym, że nie mamy dla pacjentów czasu. Ja też nie zaufam mechanikowi, który w trakcie 15min badania diagnostycznego auta przez 10 minut będzie pisał coś na komputerze,potem odpali stacyjkę, a na końcu powie, że mam np. wymienić amortyzatory. Bo ja mam prawo nie wiedzieć, że jego daignoza wynika z objawów jakie mu podaję. I mam prawo nie wiedzieć, że te 10 minut jego pisania, to nie olewanie mnie, ale dramatyczna walka o punkty oraz wyszukiwanie w CHPL jakie amortyzatory będą dla mnie najtańsze.

Anonimowy pisze...

To że to osłuchiwanie naczyń tarczycy a nie tarczycy to zwykłe chwytanie się brzytwy, żeby ukryć swoją niewiedzę. Z mojego 6letniego bogatego doświadczenia z asystentami pozostało wrażenie, że najbardziej przemądrzali są rezydenci co niestety nie idzie w parze ze stanem wiedzy. Także trochę pokory...odsyłanie na drugi termin przez 2-3 lata starszą laskę budziło politowanie, nic więcej.

Anonimowy pisze...

Mnie martwi to, ze na mojej uczelni na propedeutyce interny wymagany jest podręcznik, który lata swojej świetności przeżywał w poorzednim stuleciu. I że musimy uczyc się badania pacjenta w dwóch formach: jednej dla młodych asystentów, drugiej dla tych starszych. Poza tym jestem w stanie uwierzyć w to, ze w stresie egzaminacyjnym można szukac wątroby po lewej stronie.
Nie jestem jakimś orłem, ale ucze sie i zaliczam wszystko w terminie, ale niestety na lekarskim jest duzo nauki "na pamięć", a taka wiedza szybko ulatuje. Jedyny sposób to zdobywanie praktyki, bo z zajęć też nie dużo można wynieść. Więc nie wymagajcie od nas tego, ze po studiach będziemy widzieć od razu wszystko!

A. pisze...

Ojej, to chyba o młodszym ode mnie (nas) roczniku, którego nie znosimy, bo "MAJĄ TRUDNIEJ" więc każdy koordynator idzie im na rękę... Biedactwa...

Bailar pisze...

Wszystkie plusy polskiej edukacji, zakuć, zaliczyć i zapomnieć...

doktorbezstetoskopu pisze...

Dlaczego mam wrażenie, że wszystkie komentarze napisane przez "anonima", są napisane przez jedną osobę? Hmmm...
Osłuchiwanie tarczycy jest tak kompletnym bezsensem, jak osłuchiwanie szmerów naczyniowych w brzuchu otyłego pacjenta. Nie wiem, doprawdy, jak dobre trzeba mieć ucho, żeby usłyszeć wzmożony przepływ naczyniowy- i bez tego tarczyca jest pięknie unaczyniona, nie mówiąc o bliskości tętnic szyjnych :) tyle razy kazano nam na zajęciach osłuchiwać tarczycę, że choć jeden raz powinnam to usłyszeć- niestety się nie udało.
Zgadzam się z którymś z poprzedników- wielokrotnie zdarzyło się mi i mojej grupie (na pewno nie byliśmy wyjątkami) stać pod ścianą pół zajęć w oczekiwaniu na asystenta, albo badać chorego z książką w ręku, bo asystent był zajęty. Nikt mi nigdy nie pokazał, jak badać prawidłowo śledzionę czy tarczycę, jak badać wątrobę nauczyłam się na praktykach wakacyjnych na chirurgii. Niestety, ale praca asystenta nie jest najłatwiejsza, mam tego świadomość, bo oprócz swoich pacjentów, nierzadko ma pacjentów kogoś starszego, plus studenci kilku roczników, plus wykłady. Nie wszystko jest jednak winą studenta- żeby się czegoś nauczyć w praktyce, trzeba by zobaczyć. Z książki nie wszystko uda się nauczyć

Anonimowy pisze...

Też jestem teraz na 3 roku - potwierdzam, że u nas na zaliczeniu z badania wymagano przy badaniu tarczycy osłuchania okolic w kierunku wykrycia szmeru nad naczyniami tarczowymi. Potwierdzam również, że u nas też było kilkanaście osób na 200 które nie znalazło tarczycy. Były tez osoby na zaliczeniu zdziwione, że wątrobę się bada na leżąco. Ktoś też polecał badanie tarczycy za mostkiem. Może nawet egzaminowała Pani na mojej uczelni :)

Anonimowy pisze...

Witam, bardzo proszę o polecenie dobrych podręczników dotyczących anestezjologii dziecięcej.
Ola

Anonimowy pisze...

trzeba poprosić pacjenta, żeby nabrał powietrza, wypuścił i wtedy szybko posłuchać, co się dzieje nad każdym z płatów.

Tak się bada chorych na chorobę Graves-Basedowa, u których można niekiedy usłyszeć szmer naczyniowy.

Anonimowy pisze...

Cd:
Oczywiście osłuchuje się tarczycę, a nie tętnice tarczowe!
Osłuchiwanie tętnic na sens tylko przy podejrzeniu ich zwężenia.
Szmer naczyniowy nad tarczycą słyszy się rzadko - trzeba widzieć wielu pacjentów z nadczynnością tarczycy, zebu go usłyszeć.
Osłuchiwanie ma sens.
Zdrowa tarczyca wcale nie jest intensywnie ukrwiona, co widać w badaniu USG. Ukrwienie znacznie zwiększa się w przypadku chorób autoimmunologicznych, a zwłaszcza w przypadku nadczynności tarczycy.

Ja się dziwię, ze ktoś, kto nie ma doświadczenia ma odwagę twierdzić, co ma sens, a co nie ma.

Anonimowy pisze...

Moglibyście (lekarze) doradzić mi, którą uczelnię medyczną wybrać?
P.S świetny blog :)

FretkaMD pisze...

Wiesz może jak skontaktować się z blogerem Adept Sztuki? Zastrzegł bloga a jako wierna czytelniczka chciałabym go poprosić o dostęp.

Kamila pisze...

Swietny blog.

Zapraszam do siebie dopiero zaczynam
http://middlefingertothesky.blogspot.com/

Łukasz pisze...

Zgodzę się z Panem prawnikiem, za rzadko Pani pisze, a blog super, chociaż podobno Ci najtrudniejsi studenci potem są najlepsi.... albo odwrotnie?

granatowa pisze...

Anonim... piszesz o książkach "które lata świetlistości mają już za sobą". Stare polskie książki jak Diagnostyka albo Klinika Edwarda Szczeklika są na wagę złota. I żadnych amerykańskich czy niemieckich publikacjach nie znajdziesz tyle wiedzy podanej w sensowy sposób, co tam. Zwłaszcza wiedzy dotyczącej badania pacjenta, bo wiadomo ze inne sprawy posunęły się do przodu. Nawet "nowy" Szczekilk się do nich nie umywa.
Ja mam strasznie duży sentyment do starych polskich książek. I mimo tego, że na co dzień uczę się z nowych publikacji, często zaglądam do starych wydań. Wiele rzeczy jest tam dużo lepiej wytłumaczone.

Goplana pisze...

Młoda Lekarko - ja mam do Ciebie pytanie z innej beczki :) Zaczyna mi lecieć 4 rok specki z laryngologii, ale jestem strasznie sfrustrowana zarówno organizacją pracy, jak i tym że nigdy nie będę operatorem, bo nie jestem przyuczana :/ Dyżury bardzo męczące. Ale... bliżej do końca niż dalej - w tym 2 lata stażowania w różnych jednostkach. Ostatnio jednak złożyłam znów papiery na dermatologię, i o dziwo dostałam się na rezydenturę.
Po roku czasu, nie żałujesz wojej decyzji? Najbardziej obawiam się toksycznego środowiska dermatologów... atmosfera w szpitalu klinicznym (bo do takiego mnie kierują) jest podobno fatalna... Na dodatek jestem w ciąży :) Więc jeszcze z tym mogą pojawić się problemy w nowej pracy...
Poradź coś :)
Czuję się już starawo i zmęczona ciągłym byciem rezydentem - popychadłem :) Z drugiej strony derma to moja pierwsza miłość, na którą się nie dostałam przed laty.
Pozdrawiam serdecznie,
Ni to laryngolog ni to dermatolog :)

Młoda Lekarka pisze...

Droga Goplano
Żałuję czasem. Ale nie generalnie. Derma jest dla mnie za mało emocjonująca, ale coś za coś. Doceniam plusy.
Toksyczność jest przereklamowana- wszędzie są fajni ludzie, choc tu o nich trudniej niż na anestezji ( ale rezydenci raczej trzymają się razem)
Strata 4 lat wydaje się duża, ale cóż to jest w perspektywie emerytury w 67roku życia???
Życzę udanej decyzji

Job pisze...

Młoda lekarko, wczoraj dowiedziałam się, że w Łodzi bardzo popularne jest wśród absolwentek lekarskiego robienie kursów z medycyny estetycznej (większość robi, ale "po" juz niekoniecznie) - chciałam zapytać Cię, bo na dermie na pewno się orientujesz - co po takim kursie można robić, czy gdzieś się podczepić pod jakiś gabinet? czy otwierać swój - czy bycie lekarzem po takim kursie (nie kosmetyczką czy innym zawodem) daje jakieś szczególne uprawnienia/ możliwości?

Proszę odpowiedz :)

Anonimowy pisze...

Szmer naczyniowy tarczycy chcemy usyszeć. Jest słyszalny w nadczynności.

Anonimowy pisze...

Dziwne, mam podobne odczucia co do studentów, lecz ino działam w obszarze nauk technicznych. Jak to mawia mój pewien znajomy "Nie przejmuj się, wygląda na to, że długo nie będziemy mieli konkurencji". Humor, humorem, poziom studiów...

Weronika z Młodej Pani Domu pisze...

Kurczę... a ja mam chorą tarczycę i nic mi nie chrobocze... czy coś jest nie tak? :P :)

Anonimowy pisze...

Ja co prawda swoje stażowanie zaczynam dopiero od października i wielkim lekarzem ( mam nadzieję, że póki co ) nie jestem, ale nawet na egzaminie praktycznym z chirurgii, który zdawałam u profesora na torakochirurgii, trafiła mi się pacjentka z nadczynnością tarczycy już po operacji wola. Jednym z pierwszych pytań profesora było, gdzie osłuchujemy tarczycę i dlaczego to robimy. Zaznaczę jedynie, że jest to człowiek z ogromną wiedzą, którego darzę dużym szacunkiem, dlatego śmiem twierdzić, że niestety nie masz racji. Co do szukania tarczycy lub wątroby w różnych miejscach, ciężkie do uwierzenia, ale w stresie może się zdarzyć.

Anonimowy pisze...

Kilka refleksji:

Warto było by napisać na jakim roku są Ci studenci, bo osoba czytająca może wyciągnąć błędne wnioski - np. że są to studenci roku ostatniego i będą debilami, a nie lekarzami.

Tarczyca rzecz trudna w badaniu, jeżeli studenci nie zostali tego porządnie nauczeni. Wynika to z faktu, że wielu asystentów, lekarzy z kilkunastoletnim stażem też nie wie gdzie jej szukać i jak ją badać. Przekazują potem swoją ułomną wiedzę, lub jak kto woli - niewiedzę, biednym studentom, którzy potem z taką wiedzą idą w świat. Przecież skoro pan docent pokazał, to na pewno jest dobrze. Dlatego główny wniosek jest taki - niekompetentne osoby nie powinny się zabierać za prowadzenie zajęć, a osoby nieprzygotowane do oceniania - nie powinny się zabierać za egzaminowanie.

Studentka z chrobotaniem pokarmu o tarczycę albo się zestresowała, co asystent winien sprawdzić dodatkowymi pytaniami, albo powinna zostać cofnięta na 1 rok. Tyle w temacie. Gość badający wątrobę po lewej stronie - taka sama sytuacja, chociaż tak komiczny błąd mógł tylko wyniknąć w stresie. Nie każdy dobrze radzi sobie w stresie, więc nie każdy będzie dyżurował, operował, pracował na SORze itd. Zatem czy nie lepiej takim zestresowanym osobom pomóc i upewnić się, czy brną w swój błąd z niewiedzy? Studenci / lekarze to też ludzie, a nie jakieś maszyny z kosmosu.

Lala pisze...

Ooj tam, sama jestem studentką wiem że potrafimy załamywać profesorów, nie nasza wina ze nie wiemy rzeczy które powinniśmy wiedzieć jako studenci mojego kierunku :D

Unknown pisze...

Najlepsze sa, wypowoadajace sie tutaj licznie pielegniarki,co im sie wydaje ze cos wiedza :p
Osluchiwanie naczyn tarczycowych mnie rozwalilo :p
Mlodzi studenci sa zawaleni nauka pierdol receptorow,typow przeciwcial,szlakow biochemicznych z propedeutyki leza bo tez nikt ich nie uczy wlasciwie i nie egzekwuje tejze wiedzy
Sa zagubieni w ocenia wiedzy ,co jest zupelnie zrozumiale i normalne
Ale w trakcie nauki zawodu ucza sie myslec praktycznie korzystac ze schematow widziec i dzialac wlasciwie
Ale na to potrzeba odrobiny cierpliwosci i czasu

Pozdrowienia
Od mlodego lekarza asystenta z anestezji i intensywnej

Unknown pisze...

Najlepsze sa, wypowoadajace sie tutaj licznie pielegniarki,co im sie wydaje ze cos wiedza :p
Osluchiwanie naczyn tarczycowych mnie rozwalilo :p
Mlodzi studenci sa zawaleni nauka pierdol receptorow,typow przeciwcial,szlakow biochemicznych z propedeutyki leza bo tez nikt ich nie uczy wlasciwie i nie egzekwuje tejze wiedzy
Sa zagubieni w ocenia wiedzy ,co jest zupelnie zrozumiale i normalne
Ale w trakcie nauki zawodu ucza sie myslec praktycznie korzystac ze schematow widziec i dzialac wlasciwie
Ale na to potrzeba odrobiny cierpliwosci i czasu

Pozdrowienia
Od mlodego lekarza asystenta z anestezji i intensywnej

Anonimowy pisze...

Cześć,

Jesteśmy tu po raz kolejny, aby kupić nerki dla naszych pacjentów i zgodzili się zapłacić dobrą sumę pieniędzy każdemu, kto chce przekazać nerkę, aby je uratować, a więc jeśli jesteś zainteresowany dawcą lub chcesz uratować życie, musisz napisać do nas na e-mailu poniżej.

Jest to okazja, abyś był bogaty w porządku, zapewniamy i gwarantujemy Ci 100% bezpiecznej transakcji z nami, wszystko będzie wykonane zgodnie z prawem prowadzącym dawców nerki.
Więc nie marnuj więcej czasu, pisz do nas na irruaspecialisthospital20@gmail.com

Irrua Specialist Teaching Hospital.

Anonimowy pisze...

Mocno przejaskrawiona historyjka, albo poziom dydaktyczny uczelni na tak niskim poziomie, że dzięki Bogu tam nie studiowałam. Nasze kochane państwowe uczelnie <3 Asystenci często przekazywali wiedzę niepraktyczną albo jej w ogóle nie potrafili przekazać, jak to już ktoś wcześniej napisał. Stanie po korytarzach i odpychanki - "pójdźcie z Panem porozmawiać" a potem "jak to nie umiecie?". Ci co nauczali powinni zbierać takie owoce swojej pracy :) Pozdrawiam.