Poprosiłam o transfer do twardzieli, czyli na salę ortopedyczną. Spędzam tam większość dni w tygodniu i dosyć sobie chwalę.
Rozpis na dziś nie był imponujący. Do tego bardzo sprawny operator i nie minęło 2 godziny, jak przywieźli mi ostatnią pacjentkę. Z dziewczyną sprawa była dziwna. Sympatyczna siedemnastolatka do naprawy haluksa. Wczoraj wyraziła zgodę na podpajęczynówkę. Zamieniłam z nią kilka słów, zaordynowalam lek na spokój duszy. No i wyszłam do mamy, która bardzo chciała się ze mną zobaczyć.
-Pani Młoda Lekarko, bo ja wczoraj wyraziłam zgodę na znieczulenie w kręgosłup, ale ja jednak się nie zgadzam.
-Czemu? jeśli mozna wiedzieć?
-Bo to bardzo niebezpieczne jest. Lepiej niech ona śpi i nie słyszy.
-Spać będzie, a znieczulenie jest bezpieczniejsze od ogólnego
-No to nie wiem. Bo wie pani, ja się nie znam. Jakie jest najlepsze?
-W tym przypadku podpajęczynówkowe
-A jakie dałaby pani swojemu dziecku?
-Właśnie takie
-A sobie?
-Też takie
-No to niech będzie ...ogólne, bo ja słyszałam , ze to podpajęczynówkowe, to niebezpieczne jest.
Skapitulowałam. Dr Google razem z dr Forum znów wygrali ze zdrowym rozsądkiem. Wiem też, że jeśli ktos ma na tyle silne zdanie, to nie ma co go przekonywać. Bo potem wyskoczenie pypcia na języku na pewno powiąże ze "znieczuleniem w kręgosłup" co będzie pożywką dla nastęnych pacjentów dr Foruma.
Więc założyłam blok podkolanowy pod kontrolą uesgie ( z pomocą kolegi, bo dla mnie to jeden z najtrudniejszych do zobaczenia nerwów) i dziewczynę zapuściłam smrodogazem usypiającym.
Pozostałedo końca pracy trzy godziny zamierzałam spędzić w dyżurce przeglądając najnowsze piśmiennictwo*. Własnie zalałam kawę, kiedy złapała mnie panie pielęgniarka koordynująca pracę bloku- Młoda Lekarko- pilna tracheostomia. Dziecko z intensywnej.
Dziecko okazało się 16-letnim chłopakiem z dystrofią Duchenne'a. Wyglądał strasznie-pokręcony jak siedem nieszczęść, waga jakieś 40 kg. Wczoraj trafił do szpitala z zapaleniem płuc i ogromną retencją dwutlenku węgla. Stan ciężki. Swoją niewielką pozostałą siłę mięśniową skutecznie zużywał na walke z rurką intubacyjną. To, oraz rokowanie (czyli praktycznie pewność, że będzie do końca życia wymagał wentylacji) zadecydowało o założeniu tracheostomii. Kiedy go przywieźli był bez kontaktu. Na wlewie z presorów ciśnienie 50/30. Chirurdzy stanęli na wysokości zadania, i schylili się, by zabieg zrobić na łóżku pacjenta. Oszczedzili nam (i jemu) wielu kłopotów i stresu. W ciagu trwającego 20 min zabiegu straciłam naprawdę dużo nerwów. W międzyczasie padło wiele słów na temat jego rokowania, sensu leczenia itd. Ciagle zastanawiam się, czy i ile, on z tego usłyszał?
Po odwiezieniu go na intensywną, weszłam do dyżurki i dolalam mleko do mojej ledwo letniej kawy. W tym momencie wpadła pani instrumentariuszka z obłędem w oczach.
-Młoda Lekarko co robisz?
-Jestem wolna.
-No to chodź szybko na nasza salę, bo dziecko na stole już czeka 20 minut!
Okazało się, że specjalista, który tam znieczulał, jednocześnie pilnował pracy koleżanki niespecjalistki na sali obok (żeby była jasność- wymóg dyrekcji przeczący prawu i wszelkiemu zdrowemu rozsądkowi).No i ta koleżanka miała duuuży kłopot (potem się okazało, że pacjent najprawdopodobniej miał wstrząs anafilaktyczny-nie wiadomo po czym). Na całe szczęście specjalista dopiero wjechał na salę i nie zdążył swojego pacjenta znieczulić. Pobiegł do pomocy, a 10-letni chłopiec spędził 20 minut w towarzystwie przemiłej pielęgniarki anestezjologicznej, przemiłych instrumentariuszek i zniecierpliwionych chirurgów. Szkoda, że nie nagrałam filmu z mojego wejścia na salę. Jeszcze kilka minut i zapewne by mnie wyściskali. Tak skończyło się tylko na gromkich okrzykach radości na mój widok.
Po powrocie do dyżurki wylałam zimną kawę, umyłam kubek i wyszłam do domu.
*Od kilku dni czekają na mnie w szafce artykuły do przeczytania. W domu się nie da- Nowy wszystko wydziera mi z rąk ( w sensie dosłownym).
Rozpis na dziś nie był imponujący. Do tego bardzo sprawny operator i nie minęło 2 godziny, jak przywieźli mi ostatnią pacjentkę. Z dziewczyną sprawa była dziwna. Sympatyczna siedemnastolatka do naprawy haluksa. Wczoraj wyraziła zgodę na podpajęczynówkę. Zamieniłam z nią kilka słów, zaordynowalam lek na spokój duszy. No i wyszłam do mamy, która bardzo chciała się ze mną zobaczyć.
-Pani Młoda Lekarko, bo ja wczoraj wyraziłam zgodę na znieczulenie w kręgosłup, ale ja jednak się nie zgadzam.
-Czemu? jeśli mozna wiedzieć?
-Bo to bardzo niebezpieczne jest. Lepiej niech ona śpi i nie słyszy.
-Spać będzie, a znieczulenie jest bezpieczniejsze od ogólnego
-No to nie wiem. Bo wie pani, ja się nie znam. Jakie jest najlepsze?
-W tym przypadku podpajęczynówkowe
-A jakie dałaby pani swojemu dziecku?
-Właśnie takie
-A sobie?
-Też takie
-No to niech będzie ...ogólne, bo ja słyszałam , ze to podpajęczynówkowe, to niebezpieczne jest.
Skapitulowałam. Dr Google razem z dr Forum znów wygrali ze zdrowym rozsądkiem. Wiem też, że jeśli ktos ma na tyle silne zdanie, to nie ma co go przekonywać. Bo potem wyskoczenie pypcia na języku na pewno powiąże ze "znieczuleniem w kręgosłup" co będzie pożywką dla nastęnych pacjentów dr Foruma.
Więc założyłam blok podkolanowy pod kontrolą uesgie ( z pomocą kolegi, bo dla mnie to jeden z najtrudniejszych do zobaczenia nerwów) i dziewczynę zapuściłam smrodogazem usypiającym.
Pozostałedo końca pracy trzy godziny zamierzałam spędzić w dyżurce przeglądając najnowsze piśmiennictwo*. Własnie zalałam kawę, kiedy złapała mnie panie pielęgniarka koordynująca pracę bloku- Młoda Lekarko- pilna tracheostomia. Dziecko z intensywnej.
Dziecko okazało się 16-letnim chłopakiem z dystrofią Duchenne'a. Wyglądał strasznie-pokręcony jak siedem nieszczęść, waga jakieś 40 kg. Wczoraj trafił do szpitala z zapaleniem płuc i ogromną retencją dwutlenku węgla. Stan ciężki. Swoją niewielką pozostałą siłę mięśniową skutecznie zużywał na walke z rurką intubacyjną. To, oraz rokowanie (czyli praktycznie pewność, że będzie do końca życia wymagał wentylacji) zadecydowało o założeniu tracheostomii. Kiedy go przywieźli był bez kontaktu. Na wlewie z presorów ciśnienie 50/30. Chirurdzy stanęli na wysokości zadania, i schylili się, by zabieg zrobić na łóżku pacjenta. Oszczedzili nam (i jemu) wielu kłopotów i stresu. W ciagu trwającego 20 min zabiegu straciłam naprawdę dużo nerwów. W międzyczasie padło wiele słów na temat jego rokowania, sensu leczenia itd. Ciagle zastanawiam się, czy i ile, on z tego usłyszał?
Po odwiezieniu go na intensywną, weszłam do dyżurki i dolalam mleko do mojej ledwo letniej kawy. W tym momencie wpadła pani instrumentariuszka z obłędem w oczach.
-Młoda Lekarko co robisz?
-Jestem wolna.
-No to chodź szybko na nasza salę, bo dziecko na stole już czeka 20 minut!
Okazało się, że specjalista, który tam znieczulał, jednocześnie pilnował pracy koleżanki niespecjalistki na sali obok (żeby była jasność- wymóg dyrekcji przeczący prawu i wszelkiemu zdrowemu rozsądkowi).No i ta koleżanka miała duuuży kłopot (potem się okazało, że pacjent najprawdopodobniej miał wstrząs anafilaktyczny-nie wiadomo po czym). Na całe szczęście specjalista dopiero wjechał na salę i nie zdążył swojego pacjenta znieczulić. Pobiegł do pomocy, a 10-letni chłopiec spędził 20 minut w towarzystwie przemiłej pielęgniarki anestezjologicznej, przemiłych instrumentariuszek i zniecierpliwionych chirurgów. Szkoda, że nie nagrałam filmu z mojego wejścia na salę. Jeszcze kilka minut i zapewne by mnie wyściskali. Tak skończyło się tylko na gromkich okrzykach radości na mój widok.
Po powrocie do dyżurki wylałam zimną kawę, umyłam kubek i wyszłam do domu.
*Od kilku dni czekają na mnie w szafce artykuły do przeczytania. W domu się nie da- Nowy wszystko wydziera mi z rąk ( w sensie dosłownym).
8 komentarzy:
Statystyka pp vs ogolne nie jest az tak bardzo jednoznaczna. Podrzuce Ci ten artykul z Anesthesiology com go kiedys dla zabawy przetlumaczyl.
(jak masz jakiegos emila publicznego to wrzuc go prosze na abnegat.ltd@gazeta.pl)
A z takimi stanami jak Duchen - wolalbym umrzec otumaniony dwutlenkiem niz umierac miesiacami z rura na IT. Black corner wspolczesnej medycyny - pomoc nie umiemy, umrzec nie chcemy pozwolic...
Ciężka praca:)
I tak bardzo odpowiedzialna.
Pozdrawiam:)
Przed cc przyszła do mnie pani doktor trucicielka i zapytała jakiego znieczulenia sobie życzę: takiego czy owego. Zrobiłam wieeeeelkie oczy i odpowiedziałam, że ja się znam na kamieniach, a ona na znieczuleniach i żeby robiła tak, żeby było dobrze. Westchnęła tylko z rozmarzeniem, coś w stylu, że oby więcej takich pacjentów :)
Pozdrawiam Młoda Lekarko.
PS.
Widocznie za mało mnie dr Google przygotował, jakby co, to następnym razem się podszkolę :))
Jeśli ktos bardzo się upiera przy znieczuleniu ogólnym, to masz rację, nie warto tłumaczyć wyzszosci jednego nad drugim, bo pacjent wie swoje. A inni pacjenci, leżący obok, są najlepszym źródłem informacji, oprócz wujka Google oczywiście :)))
Ja stoję codziennie przed dylematem ratowania za wszelką cenę.... i wciąż nie wiem, kiedy robimy większą krzywdę....
hmmm...z tego co wiem to u młodych ogolne jest znieczuleniem bezpieczniejszym. W PL sie utarło, ze pp to takie super ale prawda jest niestety inna - wydaje się. Innymi słowy, żądam dowodów na wyższośc pp nad ogólnym oczywiście pomijam takich pacjentów jak ciężarne czy POCHP
Abnegacie
Odezwę się i będę wdzięczna :)
Lusija
Wybór był jak najbardziej świadomy. Pozdrawiam
KH
Pamiętaj koniecznie o forach- tam wszyscy znają sie na medycynie
Ewa
Dylemat codzienny intensywisty. Całe szczęście, że na bloku jestem tylko "znieczulaczem"...
Anonimie
Dyskusja jest ogromna i nie mnie osądzać. Za mało wiem.
A ta akurat pacjentka miała astmę, więc wątpliwości nie miałam.
Spodobało mi się...
Nie koniecznie opis cierpiących ludzi, a ludzkie spojrzenie na 2 człowieka, sposób pisania i klimat.
Zaglądać będę i życzę wielu sukcesów w pracy zawodowej.
Proszę nie porzucać pisania bardzo ładnie to Pani wychodzi, samo w oko i ucho wpada :)
Pozdrawiam.
Oj niestety tak to czasem jest, że nawet nie ma kiedy napić się kawy... Jak z kolei w pracy mam całkowicie przestawiony rytm posiłków... 11-12 śniadanie, 17-18 obiad, a kolacja to już w domu, po powrocie z dyżuru, ale nie koniecznie... :)
Prześlij komentarz