czwartek, 30 czerwca 2011

O której będziecie?

Umawiamy się z Nowym na spacer z moją kolezanką i jej synem. Nowy zwykle jada około godziny dziewiątej, pakowanie jakieś 10 minut, dojazd nastęne 15 minut. "Będziemy koło dziesiątej" oznajmiłam koleżance. A musicie wiedzieć, że nie lubię się spóźniać i zawsze uważałam się za bardzo punktualną osobę.
Godzina :
8.50 Nowy śpi
9.00 Nowy śpi
9.10 Nowy śpi
9.20 budzę Nowego
9.25 Nowy je
9.27 Nowy śpi
10.00 Nowy kończy jeść
10.10 kończe przewijać
10.20 kończę przebierać
10.25 zaczynam znowu przebierać
10.35 kończę przebierać
10.40 pakuje Nowego do auta
10.45 wypakowuję Nowego z auta, bo płacze
10.55 ruszamy spod domu
11.05 wbiegam na górę po torbę z rzeczami Nowego
11.30 dojeżdżamy do koleżanki
Dzwonię- "jesteśmy"
Ona- "spoko, my jeszcze nie możemy wyjść- właśnie przewijam..."

5 komentarzy:

granato pisze...

napięty grafik ;)

Mama Julisiaczka pisze...

Dzieci powodują, że nagle czas zaczyna się strasznie kurczyć, wręcz przyspieszać, szczególnie gdy wybieramy się z wizytą...
Ja też nigdy nie mogę zdążyć na czas.

el pisze...

i to tak potrwa do mniej wiecej 3 lat:-))

madkasia pisze...

o rany! U mnie czasami tak dzien wyglada bez dziecka. jak juz kiedys nam sie rodzinka powiekszy to juz w ogole bedzie koniec swiata ;)

zosiurkowamuma pisze...

:) o rany, odżyły moje wspomnienia! miałam dokładnie takie same scenariusze niemal każdej wyprawy :) no bo jeśli zwykle ONO jada koło 9 to można być pewnym, że gdy się umówimy na konkretną godzinę to na pewno tym razem nie będzie jadło koło 9 :D
ale to urocze :)
pozdrawiam ciepło i mamę i maluszka