środa, 10 września 2014

Z życia lekarza poradnianego

-Dzień dobry Pani Doktor, czy moja siostra może wejść ze mną?
-Tak oczywiście. Z czym się Pani do mnie zgłasza?
-Ja to właściwie z niczym, ale siostra ma takie plamy na nogach...
-Ale na dziś zapisana jest Pani i mam Pani kartę. Siostra nie mogła się zapisać?
-No nie bardzo, bo ona ma swoją dermatolog u nas w przychodni i nie chciała robić jej przykrości...



-Kobieta zagląda do gabinetu
-Bardzo proszę wejść-mówię i biorę do ręki stos kart- jak się Pani nazywa?
-Nie nie, Ja tu tylko tak zaglądam...
-O, a czemu Pani zagląda, jak Pani nie chce wejść?
-A bo sprawdzam jaki doktor przyjmuje i wtedy zdecyduję....
-No to proszę sobie sprawdzać- ja tu dziś jestem.
- No właśnie, zawsze te kobiety...Tu prawie nigdy prawdziwego doktora nie ma....



-Dzięń dobry Pani Doktor. Ja tak na wstępie się wytłumaczę, czemu nie mogłam na termin mój czekać, ale sprawa jest naprawdę poważna....- tu teatralna pauza....-chodzi o mojego paznokcia u stopy!
- No to proszę mi go pokazać.
Nachylam się, patrzę, patrzę i patrzę i.....nic. Zdrowy.
-Ale ja tu nic nie widzę proszę Pani
-No tak, bo teraz już nie ma, ale zanim obcięłam, to on był tu przy brzegu taki pogrubiały troszkę....
Po kilku minutach rozmowy pacjentka wychodzi i żegna się słowami
-Taki to człowiek schorowany jest....
W karcie przy każdej wizycie wpis "zgłasza się jako "pilne". A dolegliwości, z którymi przychodzi co miesiąc, to m.in: zaskórnik (jeden!), siwienie, suchość skóry po opalaniu.

Pacjentka z rozpoznanym 2 lata temu łojotokowym zapaleniem skóry. Dość paskudna rzecz do leczenia.  W karcie przy każdej wizycie zmiana leków,  wypróbowane już wszystko, o czym mogłabym pomyśleć (tu trzeba wziąć poprawkę, na to, że poziom mojej wiedzy dermatologicznej jest hm...delikatnie mówiąc, niski)
- A która z tych maści Pani pomagała najbardziej?
-Żadna! uczula mnie, takie swędzące kropki się pojawiają...
- Po każdej maści, każdym kremie? Nawet po tym? (tu podaję nazwę naprawdę baaaaardzo łagodnego specyfiku)
-Tak, Przecież mówię! Po wszystkim mnie uczula!!!
Ja wpadam w panikę wewnętrzną, którą werbalizuję:
-Hmm, to będziemy miały kłopot... co by tu mogło Pani pomóc (w mojej głowie- pod jakim numerem znajdę specjalistę chętnego do wysłuchania dłuuuuugiej litanii preparatów, który będzie miał jeszcze ochotę mi pomóc)
-Pani doktor, to może mi pani wreszcie wypisze coś taniego, żebym sobie wykupiła?
-To Pani do tej pory nie kupowała tych zaleconych rzeczy?
-No nie, bo to drogie okropnie!
-To czym się Pani smarowała, co Panią tak uczula?
-A taka maścią, co ją teściowa moja na nogi dostała....

I nieustający hit:
-Pani Doktor, to ja powiem, ze najlepiej działał ten krem, który mi świętej pamięci Doktor Iksiński zapisał, po tym jak mi się wnuk urodził.
Z szybkich wyliczeń wynika, że było to jakieś 15 lat temu.
-A wie Pani, co to był za krem?
-Wiem! Taki robiony....taki białawy wie Pani. A może żółtawy... W pudełeczku...



Happy end
Pacjentka 65 lat, na oko jakieś 180 cm wzrostu i 150 kg wagi
-Tu przy staniczku, takie mam na pleckach zmiany
Przyglądam się, dotykam, przykładam dermatoskop (czyli badam dermatologicznie)
-I co to moze być? Bo mam też takie tu, pod paszkami. I w pachwinkach też mam. Tak wie Pani, koło majteczek.
-To są, proszę Pani, brodaweczki łojotokowe!