To nie tak łatwo zacząć nową pracę. Siedzę na przymusowym urlopie i załatwiam. Załatwiam milion spraw, zaczynając od opróżnienia szafki w dotychczasowej szatni, a kończąc na jeżdżeniu do komisów celem oglądania kolejnych oszustw.
W nowym szpitalu do zatrudnienia mnie podeszli metodycznie. Dostałam milon karteczek do wypełnienia i obiegówkę- świstek,na którym wymienione jest ze dwadzieścia osób, z którymi musze się spotkać. Na razie udało mi się przejść szkolenie z zakresu zarządznia jakością (15 min), wpisać się na "sort mundurowy", umówić na szkolenie BHP (3 godziny!!!) i zlokalizować biuro informatyków.
Najbardziej śmieszą mnie te całe korowody z różnymi sprawami. Rozmowa z panem od BHP.
-Wie Pan, bo ja w zeszłym roku miałam szkolenia w dwóch miejscach pracy. Może przyniosę Panu zaświadczenia i tylko szkolenie stanowiskowe bym przeszła?
-Ale jak to? Bez szkolenia Pani chce?
-Właściwie tak, bo ja je niedawno miałam.Nawet dwa.
- Ale musi Pani mieć w SZPITALU!
-No ja właściwie to miałam w szpitalu. Na uczelni i W SZPITALU.
-Nie ma takiej opcji. Musi Pani mieć U NAS w szpitalu.
Lekarza medycyny pracy nie ma. Na urlopie jest. Rozmawiam z panią pielęgniarką.
-Mam dopuszczenie do pracy jako anestezjolog ze stycznia, ważne do 2014 roku. Mogę przynieść.
-Nie nadaje się. Musi Pani mieć inne badania.
-A jakie?
-Specjalne. Dam Pani skierowania.
-Ale na jakie badania dostanę skierowania?
-Specjalne. Proszę przyjechać.
Pojechalam więc. 80 km i 1,5 godziny później
-Proszę pani, te wszystkie badania miałam robione pół roku temu. A nawet miałam ich więcej robionych, bo jako anestezjolog pracowałam w promieniowaniu jonizującym i z monitorami...
-Aha, to może pani wyciągnąć wyniki z tamtej przychodni i przyjechać z nimi do pani doktor. Może na ich podstawie da pani zaświadczenie...
Zespół ostrego w..rwu przeszedł mi w czasie 2,5(!) godzinnej jazdy z powrotem do domu.
I tak po raz kolejny sprawdzam, jak to jest być przyjmowaną do pracy.
P.S.Rozmowa z nowym dyrektorem.
-Ooo widzę, że Pani sporo zrobiła w tej anestezjologii. Kursy, szkolenia, certyfikaty, dyplomy... Czemu Pani odchodzi, skoro poświęciła Pani temu tyle czasu i pieniędzy?
Ja (w myślach)- Bo jest Pan pierwszą osobą, która to zauważyła....
W nowym szpitalu do zatrudnienia mnie podeszli metodycznie. Dostałam milon karteczek do wypełnienia i obiegówkę- świstek,na którym wymienione jest ze dwadzieścia osób, z którymi musze się spotkać. Na razie udało mi się przejść szkolenie z zakresu zarządznia jakością (15 min), wpisać się na "sort mundurowy", umówić na szkolenie BHP (3 godziny!!!) i zlokalizować biuro informatyków.
Najbardziej śmieszą mnie te całe korowody z różnymi sprawami. Rozmowa z panem od BHP.
-Wie Pan, bo ja w zeszłym roku miałam szkolenia w dwóch miejscach pracy. Może przyniosę Panu zaświadczenia i tylko szkolenie stanowiskowe bym przeszła?
-Ale jak to? Bez szkolenia Pani chce?
-Właściwie tak, bo ja je niedawno miałam.Nawet dwa.
- Ale musi Pani mieć w SZPITALU!
-No ja właściwie to miałam w szpitalu. Na uczelni i W SZPITALU.
-Nie ma takiej opcji. Musi Pani mieć U NAS w szpitalu.
Lekarza medycyny pracy nie ma. Na urlopie jest. Rozmawiam z panią pielęgniarką.
-Mam dopuszczenie do pracy jako anestezjolog ze stycznia, ważne do 2014 roku. Mogę przynieść.
-Nie nadaje się. Musi Pani mieć inne badania.
-A jakie?
-Specjalne. Dam Pani skierowania.
-Ale na jakie badania dostanę skierowania?
-Specjalne. Proszę przyjechać.
Pojechalam więc. 80 km i 1,5 godziny później
-Proszę pani, te wszystkie badania miałam robione pół roku temu. A nawet miałam ich więcej robionych, bo jako anestezjolog pracowałam w promieniowaniu jonizującym i z monitorami...
-Aha, to może pani wyciągnąć wyniki z tamtej przychodni i przyjechać z nimi do pani doktor. Może na ich podstawie da pani zaświadczenie...
Zespół ostrego w..rwu przeszedł mi w czasie 2,5(!) godzinnej jazdy z powrotem do domu.
I tak po raz kolejny sprawdzam, jak to jest być przyjmowaną do pracy.
P.S.Rozmowa z nowym dyrektorem.
-Ooo widzę, że Pani sporo zrobiła w tej anestezjologii. Kursy, szkolenia, certyfikaty, dyplomy... Czemu Pani odchodzi, skoro poświęciła Pani temu tyle czasu i pieniędzy?
Ja (w myślach)- Bo jest Pan pierwszą osobą, która to zauważyła....