piątek, 30 grudnia 2011

Niby nowe, a po staremu...

Nowe idzie. Unia dała. Na nowy blok. Można się łatwo zorientować, bo wszystko ma unijne naklejki. Aż się dziwię, że my, czyli personel, jeszcze nie nosimy na czołach takich naklejek. Ale może my nie spełniamy wymogów?
Nowy blok, nowe sprzęty, nowe zasady. Mamy tu:
-Nowe ubrania- nieodmiennie, od kilku dni, wkładając spodnie nie mogę nadziwić się temu, że gumka działa i nie muszę przyklejać ich plastem do ciała, zeby nie spadły...
-Nowe bakterie- kolorowrażliwe. Przed inwazją na blok powstrzymuje je cienka żółta linia namalowana na ziemi.
-Nowe aparaty do znieczulenia- w trybie pediatrycznym nie da się ustawić wagi pacjenta na mniej niż 4 kg. Widocznie Unia mniejszych nie przewiduje...
-Nowe komputery i systemy informatyczne- wyniki pacjenta są w komputerze i cały szpital korzysta z loginu i hasła jednego z chirurgów. Kiedy zrobią statystykę, to na pewno dostanie on premię, jako najbardziej aktywny pracownik.
-Nowe USG! co wyjaśnia czemu większość anestezjologów wychodzi z dyżurki ubabrana żelem w różnych miejscach ciała.
-Nowe drzwi, które otwierają się niezależnie czy ktoś stoi na ich drodze, czy nie. Siniaki na twarzach doskonale komponują się z naszymi nowymi szarymi ubrankami.

piątek, 23 grudnia 2011

Święta tuż tuż...

Ostatnie moje przemyślenia mało są świąteczne, więc poczekam z nimi do Nowego Roku.
A tymczasem:
Zdrowych i spokojnych Świąt Bożego Narodzenia!

P.S. Prywata totalna- Nowy w wersji "christmas", fot. Beata Wojciechowska-Jasion

poniedziałek, 12 grudnia 2011

Ecce homo

-"W szpitalu dziecięcym pracujesz?? To podziwiam. Ja bym nie mogła/nie mógł na te chore dzieci patrzeć."

Noż kurdeszpałasz. A kto miałby im pomagać, jeśli wszyscy by byli tacy delikatni?  Ja podświadomie takie słowa odbieram tak:
"Jesteś chyba zupełnie bez serca i nie masz wrażliwości, że pracujeszw szpitalu dziecięcym"

Otóż nie jest lekko. A teraz będzie jeszcze trudniej, bo od czasu przybycia Nowego znacznie bardziej do siebie biorę kłopoty dzieciaków. Ogromnie pomocna jest w tym myśl, że tym dzieciom pomagamy. Że biedny, bo ma wielką głowę, ale po wszczepieniu zastawki,  za kilkanaście lat dostanie się najlepszego liceum w mieście.  Że biedna, bo wszystkie jelitka ma na wierzchu, ale za kilka lat rodzice przyprowadzą ją do usunięcia pypcia, i poza cieniutką blizną na brzuchu, nie będzie śladu po dziesiejszych kłopotach.

A co jeśli ktoś pracuje na oddziale, gdzie nie ma takich pomocnych myśli? Gdzie wszyscy umierają choćbyśmy się ogromnie starali?
Jestem teraz na stażu i odwiedzam oddział paliatywny. I codziennie stwierdzam, że praca tam wymaga ogromnej dojrzałości. I trzeba być bardzo poukładdanym wewnętrznie człowiekiem. I dobrym.
I tu gdzie jestem, lekarze pracujący w oddziale właśnie tacy są. Mają czas dla swoich pacjentów. Na wizycie jest miejsce na potrzymanie za rękę, pogłaskanie po głowie. A rozmowy o wynikach i innych ważnych sprawach, odbywają się  osobiście, w cztery oczy.
Jestem pod ogromnym wrażeniem.



sobota, 3 grudnia 2011

Dzień wolny

Dziś o 7 rano próbowalam złapać resztki snu pomiędzy kolejnymi wyrazami miłości, serwowanymi mi przez Nowego.
Palec w oko, zęby w nos, wyrwane włosy, uszczypnięcie w policzek- Kocham Cię Mamo!-na swój sposób pokazuje mój syn.
A w mojej głowie wyświetlają się po kolei:
zmienić pościel
uprać pościel
zdjąć pranie z suszarki
poprasować
powiesić firanki
pojechać z Nowym do marketu na zakupy
ugotować obiad
zadzwonić do przyjaciółki 
przygotować ubrania dla Nowego na jutrzejszą sesję foto (tak tak,uważam, że jest najpiękniejszym dzieckiem na świecie i chcę mieć na to dowód)
przejrzeć ubrania Nowego i poodkładać te za małe
wreszcie zacząć robić prezentację na spotkanie naukowe w środę
w każdej chwili być gotowa na spotkanie z księgową (powiedziałam, że dziś mam wolne, więc się dostosuję)
Do tego wszystkiego pobawić się  z Nowym ( tak mało się widzimy ostatnio), wyjśc z nim na spacer (market się chyba nie liczy...), karmić go, przewijać i po prostu być mamą...

"To był dobry pomysł, żeby zaprosic tą panią do sprzątania. Pierwszy od kilku tygodni wolny dzień..." Pomyślałam sobie wczoraj wieczorem.