Rozmawiałam z Szefem. Będę musiała wrócić do pracy (domyślałam się, że kiedyś to nastąpi, ale nie, że aż tak szybko). Zrobiło to na mnie tak duże wrażenie, że wpłynęło nawet na sny.
Wchodzę na salę. Na stole już leży jakieś dziecko. Podchodzę do aparatu, ale dziwny jakiś. Nie wiem gdzie odkręcić tlen. Pytająco patrzę na pielęgniarkę.
-To nowe aparaty Młoda Lekarko. Superhiperwypasione.Tlen jest tu, a sevo tu.
Uff, już wiem.To chyba możemy zaczynać.
-Proszę podać....hm...hm...
-Tiopental?-usłużnie zgaduje pielęgniarka
-Tak! Właśnie to!
-Ile?
-Uhm...hm...NIE WIEM!!! Nie umiem!Chcę do domu!!!
Wybiegam z sali i gubię się w plątaninie korytarzy nowego bloku operacyjnego...
Gdyby nie Nowy, i jego zwyczaj budzenia mnie co 2 godziny, to pewnie do tej pory bym biegała, szukając wyjścia...
Wchodzę na salę. Na stole już leży jakieś dziecko. Podchodzę do aparatu, ale dziwny jakiś. Nie wiem gdzie odkręcić tlen. Pytająco patrzę na pielęgniarkę.
-To nowe aparaty Młoda Lekarko. Superhiperwypasione.Tlen jest tu, a sevo tu.
Uff, już wiem.To chyba możemy zaczynać.
-Proszę podać....hm...hm...
-Tiopental?-usłużnie zgaduje pielęgniarka
-Tak! Właśnie to!
-Ile?
-Uhm...hm...NIE WIEM!!! Nie umiem!Chcę do domu!!!
Wybiegam z sali i gubię się w plątaninie korytarzy nowego bloku operacyjnego...
Gdyby nie Nowy, i jego zwyczaj budzenia mnie co 2 godziny, to pewnie do tej pory bym biegała, szukając wyjścia...